Day 7 (około 330km)
Z MyTracks:
Tego dnia zaplanowaliśmy objechać południową stronę kanionu Verdon,
odwiedzić starą-piękną wioske Bargeme i udać się w kierunku lazurowego wybrzeża.
Widoki z kanionu bez komentarza…
Zakładamy, że Wojciech się identyfikuje z podpisem ze znaku 😉
Wojtek udaje Natalie Siwiec…
Drugi Wojtek sprawdza swoją odporność na lęki…
A tu Darek prosi “Natalie” o większy dramatyzm
I jesteśmy nad Lazurowym wybrzeżem, niestety szybka jazda na Drodze Napoleona
tylko pomogła jeszcze szybciej zniknąć oponie w BMW.
Pech, że była godzina 12, a więc siesta wszystko close.
Tak z planowanej szybkiej kawy w Saint Tropez zrobiły się 3 godziny.
Dario spotkał bratnie dusze, myślałem już, że zamieni moto na jakiś bębenek
Sympatyczna belgijka, która odwiedziła Polskę.
Powiedziała, że była w Zabrzu no i że Zabrze nie wygląda jak Saint Tropez 😉
A tu fajny pojazd
I wnioskując po nazwie własciciel z poczuciem humoru
I 500m od kawy znajdujemy serwis Yamaha, który ma oponę w odpowiednim rozmiarze.
BMW zmienia gume, a my szukamy posterunku słynnego żandarma.
Za długo nie szukalismy bo był 100m od serwisu.
Pamiątkowa fota w kultowym miejscu
I Darek powiedział, że nie odpuści – musi się zamoczyć w Sain Tropez.
Przy okazji zrobiliśmy piknik na plaży.
Nie chciało mi się rozbierać z tych moto ciuchów, ale jak polookalem na nich
moczących się to tylko jak pierwszy wrócił sam pobiegłem do wody.
I to był mega dobry pomysł.
Widoki z drogi do Cannes
A tu jedliśmy spokojnie jakieś lody na stacji, a tu pod dystrybutor skacząc “żabką”
podjechało dziewczę.
Wojtek jako gentelman zerwał się na równe nogi i mówi może trzeba ją “popchnąć”…
Skończyło się na śmiechu ponarzekaniu na policję i wspólnym zdjęciu 😉
A w Cannes odbiliśmy w góry.
Co prawda Darek był rozczarowany, jak zapytał, a co z Cannes i dowiedział się, że byliśmy tam 1h temu
ale jakoś sobie z tym poradził, no foty z Cannes nie będzie.
I po raz kolejny spotkaliśmy kilka owiec na drodze…
Po odbiciu się od kilku drzwi ze spaniem
wylądowaliśmy w wiosce, którą odwiedzaliśmy rano – w Bargeme.
I mieliśmy mega, mega spanie – polecamy.
Bargeme to wioska, w której mieszka 7 osob.
Hotel ze starego kamiennego domu, koło ruin zamczyska.
Kilka fotek ze środka:
Wieczorne piwo postanowiliśmy wypić w plenerze
I była bardzo poźna kolacja przy winie – jedno zostawiliśmy właścicielce w lodówce 😉
Spanie zyskało miano “Spanie na zamczysku”
W filmowym skrócie
i z GoPro
i z punktu widzenia Furmanka: