Dzień 7
Dzień w Naszym pensjonie, w którym było “jakby bogato” zaczęliśmy z Wojciechem od przechadzki nad morze i pomoczenia stóp.















Następnie przygotowano dla Nas przecudowne śniadanie.







No to ruszamy. Nasz pierwszy cel to jakieś źródła mega śmierdzące metanem.















I owe źródła, raczej źródełka. Robert się zdecydował na kąpiel – zresztą zajął całe źródło 😉





















No to jedziemy dalej.







Na skarpie postanowiliśmy wypić kawę z lodami.






Nasz kolejny cel to Kanał Koryncki – zaplanowaliśmy przejechać go trzema mostami i pospacerować nad nim….































W kolejnym moeście spotkaliśmy polkę mieszkającą tam i podała Nam namiary na fajną restaurację.





















Potem kontynuowaliśmy już podróz do miejsca noclegu na totalnym odludziu.










