Dzień 9
Ostatni dzień wyprawy, jutro jemy śniadanie, relax i jedziemy na lotnisko. Dzisiaj pomagamy Rafałowi zapakować graciarstwo i na tym koniec.
Dzień zaczynamy o własnoręcznie robionego śniadania i siłowania się z maszyną do gotowania jajek…..




Jedziemy przez góry mijając “złotą polską jesień”.





Kawa na odludziu. Jest całkiem rześko.






Kwietnik/doniczka.



Mimo zakazu wjazdu wjeżdzamy na górska drogę. Zrobiło się +5.



Potem było jeszcze takie ostrzeżenie.

I znowu tam była “złota polska jesień”.









Ale w oddali czaiły się niezłe chmury.






Nadeszła pora jedzenia i w końcu street food – przepyszny. Zjedliśmy po dwie porcje. 😉





Dotarliśmy do Salonik, a tam tłok na ulicach i mnóstwo ludzi. Jedziemy prosto do hotelu.



Koniec jazdy. Parkujemy i czekamy na lawetę.









Zrobiliśmy niecałe 2800km

Dzień 10
No to Rafał z Magdą ruszają z dobytkiem.

A my do samolotu.


I raptem po 1h jesteśmy w Modlinie 😉

Jadąc na parking niespodzianka – jakaś znajoma twarz w pierwszym rzędzie.

Dzien później o 1-szej w nocy Rafał podjechał z graciarstwem.



Cenny ładunek też dotarł.
The End
