Day 6 (około 380km)
Z MyTracks:
Śniadanie francuskieee, że aż …
A zaraz po śniadaniu solidnie lunęło
i tak z 1,5h w niezłym deszczu jechaliśmy, Dario w swoim kanarkowym wdzianku 😉
Darek chyba w trakcie jazdy zbierał jagody 😉
Niestety, nie tylko jemu rękawice farbowaly ręce.
Ale później zrobiło się super, więc w kierunku La Mure na drogę Napoleona:
Coffee break w Castellane, przy zjawiskowej skale,
była też zjawiskowa kelnerka ale zdjecia nie będzie 😉
A za Castellane odbijamy na Kanion Verdon
I docieramy do {Verdon Gorge}
I tu nie ma co pisać, trzeba ogladać, chociaż przez gamoni, którzy się pogubili
musieliśmy jedną z pętli kanionu pod prąd pokonać…
W pewnym momencie Dario stwierdził “To robienie zdjeć jest bez sensu,
bo trzebaby cały czas klikać”
Żadne zdjęcie nie odda piękna tego kanionu.
No jest to europejska namiastka Grand Kanionu Colorado – taka picolo 😉
Widziałem orła cień …nie ten obiektyw niestety…
I w kanionie zeszło nam do poźnej godziny, a na koniec spotkaliśmy
krajan Wojtka z Bialegostoku 🙂
A tu jakiś Hiszpan nam robił zdjęcie stojąc na środku jezdni,
a jego żona coś tam się darla “Machine, machine…” bo jakiś szum
auta było słychać – tak się bidulka o meża martwiła.
I za małą chwilę znaleźliśmy całkiem fajne spanie, w pięknym miasteczku.
Nawet był basen na ogródku.
Spanie zyskało miano “Spania z basenem”
W filmowym skrócie
i z GoPro Rappsa
I z punktu widzenia Furmanka: