Day 1
Trasa dnia 1-szego (planowana była ambitniejsza ale pogoda nie pomagała)
Wyprawa Motocyklami po Alpach niemieckich,austriackich, włoskich i Dolomitach. Start Wrocław finish tez Wrocław. Termin 22.06.2013 – 29.06.2013, (niektórzy start/finish Warszawa i Białystok )
Wyprawowa koszulka dla każdego
STARTUJEMY
No to nastał dzień wyjazdu. Konrad w piątek dotarł do mnie i w sobotę rano we czworo ruszamy. A we czworo tylko, bo Wojtek postanowił w sobotę pobalować na weselisku i założyli, że w niedziele do nas dojadą z Piotrkiem.
Sobota rano pobudka, a za oknem ponuro, ale co tam. Śniadanie i wskakujemy w ciuchy, no i wtedy lunęło. Dzwoni Mumin z enigmatycznym pytaniem co robimy – odpowiedź: chwilę czekamy. I po chwili przestało więc na motory, Start i po 4 metrach łup, hmm patrzę – widzę, że dwa krzaczki połamane, potem dopiero zobaczylem leżącego V-stroma na moim podjeździe i wygrzebującego sie z krzaczków Konrada. Tak naprawde nie wiem jak to się stało. Na szczęście tylko pół klamki sprzęgła się ułamało. Szkoda krzaczków. Chwila na otrzepanie się i jedziemy. No i lunęło i tak już lało do granicy z Czechami. Po drodze na stacji gdzie się umówilismy z Tomkiem i Mumkiem uzbroiliśmy się w ortaliony i w drogę Na szczęście w Czechach wyszło słońce i tak już zostało do Grazu. A o Grazu za chwilę….
Trasa dnia 1-szego (planowana była ambitniejsza ale pogoda nie pomagała)
Trochę pokręcona w Czechach ponieważ jak zwykle nawigacja umiarkowanie z nami współpracowała Zresztą temat nawigacji pewnie jeszcze się nie raz pojawi, bo napsuła nam (mi) krwi…
MOTURZYSCI I MOTURY
Mumek & Kawasaki Z750
Tomek & Triumph Street Triple 675
Konrad & Suzuki V-Strom 650
Piotrek & Suzuki Bandit 1250 (Motocykl doskonały)
Wojtek & Yamaha Tenere 660
Seb@ & Triumph Street Triple 675
Gdzieś na parkingu tuż przed Grazem, No i po chwili pojechaliśmy dalej… a Tomka portfel postanowił zostać na parkingu. I o dziwo jak już się zorientował, zawrocił sprawdził max. prędkość Triumpha to okazało się, że go znalazł – leżał i czekał… – szczęscie nam dopisuje może poza pogodą…
Po krótkiej przerwie start iiiii ściana deszczu, więc parking iiii ściana gradu. Po 15 minutach na parkingu woda siegnęła zębatki…
My z Muminem w kaskach pod drzewem, Tomek gonił portfel, a Konrad ratował się w budce telefonicznej na autostradzie…
Po tych ulewach, gradzie jak już we czwórkę się odnaleźliśmy to jeszcze zrobiliśmy ze 100km i postanowiliśmy koło Villach spać.