Dzień 1
Dzień zaczął się dość wcześnie. Rafał ogłosił, że starujemy z pianiem koguta. Śniadanie było self made i kawa również. Ale już widok o poranku z Naszego tarasu zapowiadał fajny dzień. Z każdą minutą był coraz ładniejszy poranek.























Nasz pierwszy cel to podjechać jak najbliżej góry Olimp. Pierwszy postój spowodowany był urwaniem się błotnika w bemce Rafała. Ale bemka nabrała charakteru bez tego plastiku 😉






Chwilę po tym byliśmy najbliżej jak się da szczytu Olimpu ale nadal 2km niżej 😉 Był spacer i konsumpcja podobno smacznej zupy z jakiegoś zwierzęcego niemowlaka.




















Po krótkiej przerwie ruszamy w dół – zatrzymujemy się na parkingu z ładną panoramą.










Znowu w drogę i po dłuższej chwili przerwa na kawę w przydrożnej knajpce.





Jakiś techniczny postój bo Nam Robert zaginął 😉





Po woli zaczęliśmy się zbliżać do Naszego zaplanowanego miejsca na nocleg w pobliżu Meteorów.














I pojawiły się one – klasztory na skalnych urwiskach





















No to jedziemy szukać jakiegoś spania dla 14 osób 😉
W czasie klikania w booking zostało zjedzone 4kg granatów…














No ale udało się wynająć cały dom tuż pod skałami.











Dzięń zakończyliśmy w fajnej knajpie z pysznym jedzeniem.










Wracaliśmy juz po zmroku lookając na skały.


A po powrocie spędziliśmy jeszcze dłuższą chwilę na dziedzińcu. Zanim złożyliśmy kości do przpastnych legowisk 😉







