Day 7
Z MyTracks:
Obudziliśmy się po emocjonującym meczu Włochy – Niemcy
I ruszamy na Grossglocknera.
W koncu Piotrek i Wojtek zobacza lodowiec
bo w zeszłym roku im to umknęło i go nie znaleźli 😉
Pogoda przepiękna – chociaż prognozy były słabe.
O i widać Grossglocknera w całej okazałości.
I jest lodowiec …
Kurcze z 20% go mniej w ciągu trzech lat
więc jak ktoś chce go jeszcze zobaczyć to trzeba sie spieszyć.
Kolejne zdjęcie do kolekcji Wojtka
Nie byliśmy tam sami
A na Grossglockner tego dnia był jakis zlot Ferrari, bo nagle
na parkinku pojawiło sie ze 150 sztuk.
I chłopaki troche pojeździli po serpentynach
A tu coś chłopaków długo nie było
i okazało się, że to nie koniec przygód Tenere 😉
Jakoś zakret sie za mocna zacieśnił i było przytulenie
z asfaltem. Na szczęście nie zginął żaden rowerzysta, ani Ferrari nie
przejechało po Tenere i Wojtku.
NO i moto odbilo się od ściany i zostało na asfalcie,
a nie poleciało z 400 metrów w dół.
Straty niewielkie wiec szybki remont i go.
No szkoda, że dzień wcześniej Wojtka kamero/aparat
rozwalił sie na kostce bo byłoby nagranie pewnie.
Na drugi dzień jakiś lekki ból żeber ale co tam.
Fajne stare autka
Docieramy do Bikers Point
Ostatnie ujęcie gór i gnamy w stronę domu.
I jest masakrycznie gorąco.
Jeleń miał być z kamienia, a był odlany z żelaza, poparzył mi dupsko