Day 9
.
Trasa dzisiejszego dnia:
To już powrót do Wrocławia
Niestety prognozy nie byly optymistyczne.
Juz wieczorem w Pfunds jak pilismy piwo zaczelo padac.
I rano wcale nie bylo lepiej.
Ja wystartowalem o 8 bo chcialem jak najszybciej zalatwic sprawe opony.
Niestety okazalo sie ze w Austrii zakazane jest naprawianie opon motocyklowych.
Jedyne wyjscie to kupno nowej – no i 2 dni czekania na nia.
Postanowilem przejechac do Niemiec. W Garmisch Partenkirchen okazalo sie
jednak , ze i w niemczech nie wolno naprawiac opon motocyklowych.
Takie zabiegi najblizej wykonywalo sie we Wloszech.
Poniewaz postanowilem sie nie zabic, a i okazalo sie ze w jednym miejscu maja
taka opone jaka przebilem wiec postanowilem kupic nowa i wymienic.
Od 8 do jakiejs 11 lalo.
Pozniej – niestety w czasie kiedy siedzialem w warsztacie oponiarskim
swiecilo slonce.
Jak ja walczylem z opona, postanowilismy sie rozdzielic,
chlopaki pojechali na zakupy i do Louisa do Monachium.
Spotkalismy sie ponownie dopiero po poludniu na autostradzie
Fazer oczekuje na majstrow, ktorzy wlasnie udali sie na przerwe,
a ja gotuje sie w sloncu na laweczce…
Nawet myslalem, zeby znowu skore zalozyc bo sie wypogodzilo.
Na szczescie nie zrobilem tego
Do konca naszej podrozy lalo,
a niebo wygladalo caly czas na bardzo granatowe.
Po jakis 400km wszystko bylo bardziej mokre niz suche.
Postanowilismy jechac do konca bez noclegu, bo wizja zakladania
nazajutrz wilgotnych ciuchow i butow byla slaba.
Nawet Alpinestar SMX-5 waterproof polegly w tych warunkach.
i o godzinie 01:00 na granicy
A okolo 23 jeszcze w Triumphie elektryka zaczela fiksowac
I na jednym parkingu napchalismy sie go, zeby zapalil.
A w czasie jazdy w deszczu miedzy TIR’ami jakos mu
swiatla przygalsaly …
Jak sie okazalo juz w garazu – klema sie poluzowala 😉
Garaz welcome 02:30 po 18 godzinach na motorze.
I moja nowa (dziurawa) – niespelna 4000km miala zrobione opona
jako nadbagaz – w Polsce spokojnie mozna ja naprawic z takim udszkodzeniem
Zrobilismy ponad 4300 km
Previous Day First Day