Day 1
Trasa dnia dzisiejszego:
Wyprawa Motocyklami po Alpach szwajcarskich, francuskich,austriackich i włoskich. Start Wrocław finish tez Wrocław. Termin 22.08.2010 – 31.08.2010
Cel podróży:
Pierwotny:
1. Przejechac przez nastepujące przełęcze i miejscowości:
a) Szwajcaria: Furka, Grimsel, St.Gothard
b) Szwajcaria odwiedzic region Jungfrau – może pojeździć tam koleją
c) Francja: Chamonix i wjechac na Aiguille-du-Midi, przejechać przełęcz Grand St-Bernard, Picolo St-Berdnard,
odwiedzić trzy doliny, serpentyny Montvernier,i l’Alpe-d’Huez
d) Włochy – przełęcz Colle del Nivolet
e) Francja – odwiedzic kanion Verdon, nastepnie zjechac na poludnie do Nicei i przez Monaco jakos do Polski
Faktyczny plan wyprawy byl dosc zmieniony
A jak wygladal i dlaczego ulegl modyfikacji bedzie w dalszej czesci.
Plan był uaktualniany i zmieniany codziennie.
Sugeruje powiekszac mapy i wtedy dopiero widac jak przelecze sa pokrecone 😉
Wyprawa trwala 9 dni i przejechalismy około 4300 km.
Trasa prowadzila z Polski przez Niemcy, Szwajcarie, Francje, Włochy i Austrie.
Motory: Suzuki Bandit 1250, Triumph Street triple 675 i Yamaha Fazer FZ6s
M O T Ó R Z Y Ś C I i M O T Ó R Y
Marcin
Tomek
Seb@
S T A R T U J E M Y
Pierwszego dnia zaplanowaliśmy dotrzeć do Meringen w Niemczech
jakies 200km od przeleczy w Szwajcarii
Cała trasa to autostrady począwszy od Wrocławia.
Wystartowaliśmy koło 9 rano i koło 18 byliśmy na miejscu
przejechalismy prawie 900km.
Cały dzień to jazda tak jak w zeszlym roku od tankowania
do tankowania Bandita 😉
bo i w tym roku miał największy apetyt na paliwo.
Pogoda byla idealna do podrozy, sucho, slonecznie i nie bylo za goraco.
Cały dzień jazda z prędkością przelotowa 140 – 160 km/h.
Obiad jemy w Amerykanskiej knajpie na ziemi germanskiej.
Hamburgery prawie jak w Kalifornii, tylko obsluga jakos po niemiecku umiarkowanie usmiechnieta.
Ta knajpka {Lara’s} znajdowala sie w miejscowosci Niederdorf
tuz za Chemnitz – sa drogowskazy na autostradzie
A na hamburgery namowil nas ten co na magic diecie bialkowej
czy bezweglowodanowej 😉
Zreszta w czasie calej wyprawy zapomnial o swojej diecie.
I juz klimaty niemieckiego gasthofu.
Zasluzony odpoczynek po prawie 900 km…
Tomek chyba jak Tatar mial kanapke pod siedzeniem bo jakos
slabo wygladala ale ponoc smakowala ok